Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Duch w maszynie - Blog Olafa Szewczyka Duch w maszynie - Blog Olafa Szewczyka Duch w maszynie - Blog Olafa Szewczyka

23.10.2013
środa

Perfekcja iNiedosyt

23 października 2013, środa,

Apple pokazał nowe iPady. Owszem, świetne – czy ktoś podejrzewał, że może być inaczej? – a jednak spodziewaliśmy się czegoś więcej.

Po śmierci Steve’a Jobsa Apple pod wodzą Tima Cooka nie pokazał ani jednego przełomowego produktu. Ale czy musiał? – spytać ktoś może, przytomnie zauważając, że rewolucji nie wznieca się co roku i także Apple miał paroletnie okresy stagnacji między swoimi największymi innowacjami. Niby racja, ale z drugiej strony technologiczna transformacja cywilizacyjna przebiega dziś szybciej niż choćby dekadę temu, tempo przemian wciąż wzrasta, a konkurencja nie zasypia gruszek w popiele. Przykładowo, Samsung stworzył nową kategorię urządzeń: krzyżówkę smartfona z tabletem, a oszałamiający sukces kolejnych Galaxy Note udowodnił, że był to strzał w dziesiątkę. Tymczasem Apple przez te lata leniwie szlifował swoje flagowe produkty, tak jakby rynek zastygł w bezruchu na wieczność niczym owad w bursztynie.

Tym razem, oczekując na wczorajszą konferencję, mieliśmy realną nadzieję, że Apple znów, jak za czasów Jobsa, wyciągnie królika z kapelusza. Wydarzenie reklamowało przecież wielce obiecujące hasło: „We still have a lot to cover”. Niestety, wbrew zapowiedziom, Apple nie wyciągnął skrywanego w rękawie asa. Na stół padły damy, walety i króle. Nowe komputery przenośne i stacjonarne, różniące się od poprzedników głównie parametrami, odświeżone oprogramowanie, a największą niespodzianką okazała się rezygnacja z opłat za nową wersję systemu operacyjnego: OS X Mavericks. Przypomnijmy, że chwilę wcześniej Microsoft udostępnił za darmo fundamentalną aktualizację Windows 8 do Windows 8.1. Apple nie wybiegł zatem przed szereg, a jedynie zareagował na ruch konkurenta.

Gwoździem programu były nowe tablety.

Od 1 listopada Apple będzie sprzedawać iPada Air – zastępującego iPada czwartej generacji – oraz nowego iPada mini z ekranem Retina, czyli o większej niż w dotychczasowym modelu rozdzielczości.

Co wnosi iPad Air, poza „Air” w nazwie, nawiązującym do linii ultralekkich i ultraszczupłych notebooków? Mniejszą wagę (o 28 proc. – 469 g) i grubość (o 20 proc. – 7,5 mm). Zyska też, tak jak nowy iPad mini, szybszy procesor A7 (znany z iPhone’a 5S, dwurdzeniowy, 64-bitowy) oraz lepszą, 5-megapikselową kamerę. Ekran to nadal 9,7-calowa Retina o rozdzielczości 2048 x 1536, z węższą jednak niż dotąd ramką. Mimo szybszego procesora i mniejszej objętości sugerującej zastosowanie słabszej baterii czas pracy na jednym ładowaniu nie ulegnie zmianie – wynosić będzie około 10 godzin.

Głębsza zmiana zaszła w iPadzie mini. Pierwszy model, choć bardzo popularny, mocno już odstawał i przestarzałą elektroniką, pożyczoną z iPada 2, jak i niezbyt szczegółowym ekranem. Zgodnie z oczekiwaniami, mniejszy tablet Apple’a dostał wreszcie Retinę. 7,9-calowy ekran ma rozdzielczość 2048 x 1536. To aż 3,1 miliona pikseli do przeliczenia, ale nowy procesor A7 z pewnością zapewni temu tabletowi szybkie, płynne działanie. Waga, rozmiary, czas działania na baterii nie odbiegają od standardu wyznaczonego przez pierwszego iPada mini – no ale ten ekran naprawdę robi różnicę.

Czy to wystarczy, by nadal wygrywać z coraz silniejszą konkurencją? Zapewne tak, choć jest już w czym przebierać. Przykładowo, Nexus 7 (robiony przez Asusa dla Google) ma i perfekcyjny ekran, wyświetlający feerię barw i detali, i wydajną elektronikę, i – co najważniejsze – zdecydowanie niższą cenę niż nowy iPad mini (od 999 zł). Apple wygrywa jak zwykle przyjaznym oprogramowaniem, kulturą pracy, ale też chyba lepszym zrozumieniem specyfiki danej kategorii urządzeń. Proporcje ekranu 4:3 sprawdzają się o wiele lepiej niż nazbyt rozciągnięty format panoramiczny 16:9. Ponadto iPad mini wygrywa z typowymi 7-calowymi maluchami nie tylko proporcjami ekranu, ale i przekątną: 7,9 cala. Owszem, chciałoby się go mieć. Problem jest jeden.

Jak zwykle – cena.

W Polsce najtańszy (tylko z łącznością Wi-Fi) iPad Air kosztować będzie 2099 zł, a iPad mini z Retiną – 1699 zł. A przecież jeśli już stawiać na tablet, to po to, by internet mieć zawsze pod ręką, bez obciążania torby; w domu niemal równie wygodny jest laptop. Za najtańszego iPada Air z łącznością komórkową musimy jednak zapłacić aż 2599 zł, a za nowego iPada mini – 2199 zł. Przykładowo, Nexus 7  z 3G i LTE ma bardziej zachęcającą metkę: 1499 zł.

Dobrze, że jest w czym wybierać. Choć dla oszczędnych, którzy muszą mieć dostęp do sieci w każdej sytuacji, ciekawszą ofertą wydają się phablety. Bo telefon komórkowy i tak trzeba kupić, a dopłata do większego ekranu – dziś to okolice sześciu cali – to jednak mniejszy koszt niż szarpanie się na kolejny gadżet.

 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 43

Dodaj komentarz »
  1. no kurcze fajne te tablety ale jak pomyślę że za praktycznie to samo bez jabłka mogę zapłacić 3 razy mniej to wybór jest oczywisty

  2. Śmieszny jest ten „niedosyt” w kraju wtórnych analfabetów i nieuków z tutułami profesorskimi.

  3. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  4. Proszę wybraczyć, ale to wygląda bardziej jak komnikat Apple PR, niż artykuł blogera.

  5. @normalnie_potwór

    Dziękuję.

  6. @Kopytko

    Komunikaty PR Apple raczej nie odsyłają do tańszych odpowiedników z oferty konkurencji. I nie ogłaszają, że Apple wszedł w fazę stagnacji. Ale kto wie, może to właśnie Pan ma rację, a ja nie jestem na bieżąco w obecnych trendach marketingowych. Przyjrzę się temu uważniej.

  7. @Gospodarz: ” Apple pod wodzą Tima Cooka nie pokazał ani jednego przełomowego produktu”

    A kiedy pokazal?… Apple dobry byl w pakowaniu I kopiowaniu produktow od innych. Z wyjatkiem Apple II, bo byl tam Wozniak ktory byl genialnym inzynierem. Potem juz nie. Zanim Apple pokazalo iPoda, ja mialem juz ze 2 odtwarzacze MP3, calkiem niezle. Tablet byl znany dlugo zanim pokazal sie iPad. Podobnie telefon z Internetem. Graficzny interfejs zostal zywcem zerzniety z Xerox-PARC.

    Steve Jobs mial genialna zdolnosc opakowania towarow w piekna otoczke, a przede wszytskim pzrekonania tlumow ze ONI MUSZA TO MIEC. Niestety, teraz sa dwa problemy: a) nie bardzo jest co skopiowac, a nawet jakby bylo, to wojny patentowe na to nie pozwalaja, b) Obecny prezes Apple ma znacznie mniejsza sile pzrekonywania niz Jobs. Jobs byl po prostu przywodca religijnym, Cook nie jest. Apple ze swiatynii stalo sie nagle zwyczajna firma.

    A tak w ogole, rozwoj technologii to drobne udoskonalenia ktore CZASEM pzreksztalcaja sie w zmiany jakosciowe. Jakos samochod jest ten sam od czasow Forda-T, I ciagle w zasadzie jest taki sam. Owszem, udoskonalono to I owo, pali mniej benzyny, ale rewolucji nie ma. Rozwoj technologii ma swoja dynamike I sie jej nie przeskoczy.

    Zreszta, spowolnienie rozwoju to znacznie szerszy process. Polecam glosna ksiazke „The Great Stagnation: How America Ate All the Low-Hanging Fruit of Modern History, Got Sick, and Will(Eventually) Feel Better”, autor Tyler Cowen.

    Autor porownuje technologie do sadu owocowego: oto zerwalizmy wszystkie nisko wiszacze owoce. Zerwanie tych wyzszych wymaga wysilku, pomyslowosci I inwestycji. No I wlasnei zebralismy te nisko wiszacze owoce. Appl tez zebral.

    Tyler Coven dopatruje sie w tym „braku nisko wiszacych owocow” zrodla ostatnich trudnosci ekonomicznych, z recesja I bezrobociem na czele.

    Podsumowujac – rzeczywiscie, zmniejszenie grubosci iPada o 2 milimetry to nei przewrot. Podobnie jak kolorowe obudowy telefonow. Ale proponuje nie narzekac, bo dlugo jeszcze nie bedzie niczego NAPRAWDE rewolucyjnego. To co bylo latwe do zrobienia, zostalo zrobione

  8. Paradoksalnie, mnie najbardziej zainteresowały właśnie te odświeżone laptopy. Macbook Pro 13″ z naprawdę mocnymi wnętrznościami, procesorem Haswell i ekranem Retina, do tego z nowym systemem operacyjnym i pakietami iWork oraz iLife w cenie – przyznam, że zacząłem się zastanawiać nad upgradem mojego sprzętu.

  9. Doprawdy nie wiem skąd oni biorą te ceny, chyba z kosmosu…

  10. @Honka: „Doprawdy nie wiem skąd oni biorą te ceny, chyba z kosmosu…”

    Koszt czesci wynosi okolo polowy ceny detalicznej. Do tego dochodzi koszt produkcji, transport, magazynowania, marketingu, serwisu oraz sieci dystrubucji. Te dodatkowe koszta sa dosyc wysokie. Apple zarabia okolo 15 – 20% ceny.

    Na wszelki wypadek, jakby sie komus wydawalo drogo… mam pzred saba egzemplarz miesiecznika Byte (juz nie istniejacego). Reklama: 10 MB (MEGABAJTOW) hard dysk: TYLKO 3398 dolarow.

    Na dzisiejsze ceny to by bylo 8500 dolarow. Wiec proponuje nie narzekac ze iPad jest drogi 🙂

  11. @A.L.” egzemplarz miesiecznika Byte (juz nie istniejacego). ”

    Zapomnialem dodac: sierpien, 1981

  12. i- nie może być tani, miezależnie od poniesionych kosztów, nawet jeśli jest „gorszy” od Samsunga. To jest legenda i oryginał za którym stoi Steve Jons. Oprócz złodziei za Samsungiem nikt nie stoi.
    Apple tak jak np. Porsche nawet baaardzo używane będzie zawsze miał chętnych do kupienia

  13. Honka 28 października o godz. 12:57
    „Doprawdy nie wiem skąd oni biorą te ceny, chyba z kosmosu…”
    iSuppli ma zwykle dobre informacje. W każdym razie ja takie rozważania zaczynam właśnie od nich. O ile mi wiadomo iPada Air jeszcze nie rozbierali, ale dużo wcześniejszych modeli Apple (a także oczywiście innych firm) jak najbardziej. Poniżej link do BOMu dla iPhone 5s.

    **http://www.isuppli.com/Teardowns/News/Pages/Groundbreaking-iPhone5s-Carries-199-BOM-and-Manufacturing-Cost-IHS-Teardown-Reveals.aspx

  14. @zza kaluzy: „iSuppli ma zwykle dobre informacje”

    Owszem, ale nie sadze aby Apple placil za element takie ceny ktore mozna uzyskac z publicznych katalogow. Poza tym, iSuppli cos sie pomajdalo jak idzie o koszta produkcji: 8 dolarow za wurodukowanie iPhona to czysty nonsens. Koszta produkcji to deko wiecej niz koszty miski ryzu dziennie dla pracownikow Foxcommu (czy kogo tam).

    Na dodatek, dla pzrecietnego zjadacza chleba wniosek z lektury informacji oferowanej pzrez iSuppli jest prosty: Apple zarabia ponad 50% na kazdym produkcie. Tymczasem iSuppli nie liczy kosztow logistyki (transport I magazynowanie), sieci dsytrybucji, serwisu I pare innych rzeczy ktore sie na koszt produktu skladaja.

    Nie mam doswiadczenai z logistyka produktow high tech, ale w przypadku pzredmiotow codziennego uzytku, takich jak zywnosc, odziez, meble itede koszta logistyki sa rzedu 50 – 60% ceny sprzedazy.

    No I w koncu, z zysku na sprzedanym iPadzie Apple musi sfinansowac koszty R&D neiznedne do wypuszczenai nastepnego modelu iPada

  15. @Witold: „To jest legenda i oryginał za którym stoi Steve Jobs. Oprócz złodziei za Samsungiem nikt nie stoi”

    No wlasnie, ciekawa demonstracja wyznwcow religii Steve Jobsa. Jedni wola nadmiar pieneidzy rzucac na tace w niedziele, inni wola dostarczyc pieniedze swiatynii Jobsa.

    Gdy Jobs umarl, bylem akurat w Nowym Jorku. Pod jednym ze sklepow Appla, wsrod kwiatow, wiencow I swiec, stala panienka z fioletowymi wlosami I kolczykami wpietymi gdzie sie dalo. Lkala jak dziecko, a wsrod tego lkania jeczala: „I-jak-my-teraz-bedziemy-zyc?…”

    Na szczescie wyglada ze w Polsce religia Jobsa ma slaby odzwiek. Jak podaje powazny portal ZDNet, tablety Apple maja w Polsce tylko 5% rynku (w porownaniu do swiatowego 30%). Jak pisze ZDnet, Poliacy wola placic za funkcjonalnosc niz za marke. Czyli tak zwany „pic”. Co dobrze o Polakach swiadczy. Podobnymi kryteriami, zauwaza ZDNet, Polacy kieruja sie przy zakupie smattfonow. Dzieki czemu w Polsce spzredaje sie wiecej smartfonow z Windows niz iPhonow.

    Artykul ZDnet jest tutaj:

    http://www.zdnet.com/in-poland-some-of-the-biggest-tablet-makers-are-the-ones-youve-never-heard-of-7000021574/

    Tak na marginesie, nie sposob odmowic produkotom Appla tego ze pozytywnie odrozniaja sie od konkurencji estetyka i dbaniem o sczegoly. Ale za te estetyke i za te szczegolu placi sie haracz. Natomiast funkcjonalnos produktow Apple niczym nadzwyczajnym sie nei wyroznia. Wiec nie dziwota ze ludzie nie chca placic za ladny wyglad produktu ktory za rok bedzie pzrestarzaly. Zas produkty Apple dawno pzrestaly byc symbolem statusu

  16. A.L. 1 listopada o godz. 18:32
    „nie sadze aby Apple placil za element takie ceny ktore mozna uzyskac z publicznych katalogow.”
    Ma pan nade mną tę przewagę, że pan wie, skąd w iSuppli brali ceny komponentów do swoich tabelek. Ja się z nimi w tej sprawie nie kontaktowałem, wobec tego jestem w ciemnościach.
    Ceny jednostkowe w publicznych katalogach elementów elektronicznych maleją wraz z wielkością zamówienia. Nie przypuszcza pan, że zamawiając miliony sztuk Apple dostanie niższe ceny od tych opublikowanych w katalogowych tabelkach „od 100 do 1000 szt.”? A zatem oszacowanie iSuppli, nawet jeśli korzystali oni z publicznych katalogów, będzie zawyżało a nie zaniżało BOM. A zatem zyski Apple wynikające z rzeczywistych kosztów będą jeszcze wyższe aniżeli to przedstawił iSuppli.

    „iSuppli cos sie pomajdalo jak idzie o koszta produkcji: 8 dolarow za wurodukowanie iPhona to czysty nonsens. Koszta produkcji to deko wiecej niz koszty miski ryzu dziennie”
    Bardzo możliwe. iSuppli została założona wczoraj i jeszcze nie sprzedała żadnej swojej analizy. Proszę dać im trochę czasu na dopracowanie metodologii.
    Z moim trzecim synem, aktualnie na delegacji w Shenzhen w fabryce produkującej elementy oświetleniowe z LED ustaliliśmy, że biorąc pod uwagę ceny w tym najdroższym chińskim mieście, ma pan równie dobre pojęcie zarówno o cenie miski ryżu, fabrycznych płacach jak i wydajności tutejszych robotników.

    „dla pzrecietnego zjadacza chleba wniosek (…) jest prosty: Apple zarabia ponad 50% na kazdym produkcie. Tymczasem iSuppli nie liczy”
    Biorąc populację całej Ziemi to pewnie przeciętny zjadacz chleba rzeczywiście nie umie czytać po angielsku. I dlatego iSuppli zastrzegając się na początku:
    „Note that the teardown assessment is preliminary in nature, accounts only for hardware and manufacturing costs and does not include other expenses such as software, licensing, royalties or other expenditures.”
    nie ma szansy do takiego przeciętnego zjadacza chleba dotrzeć. Ach te języki obce!

    „w przypadku pzredmiotow codziennego uzytku, takich (…) meble itede koszta logistyki sa rzedu 50 – 60% ceny sprzedazy.”
    Jasiu policz proszę, ile do jednego 40-to stopowego kontenera wchodzi komód kuchennych a ile iPodów?

    W sumie chciałbym być świadkiem pańskiej reakcji po zobaczeniu Eskimosa kończącego budowę swojego igloo…dziwnie jestem pewien, że jak w banku usłyszałbym: „czysty nonsens”, tobie się człowieku „coś pomajdało” oraz „nie policzyłeś” czegośtam.

  17. @zza kaluzy: „Ma pan nade mną tę przewagę, że pan wie, skąd w iSuppli brali ceny komponentów do swoich tabelek”

    J nei napisalem ze wiem. Ja napisalem ze „nie sadze”. Ale tak w ogole t osadze ze a) Apple, podobnie jak inne firmy nie podaje do publicznej wiadomosci co I po ile od kogo kupuja, b) wiem skadinad ze jak sie czegos kopuje 100 milionow sztuk, to sie nie placi ceny jak w DigiKey

    „będzie zawyżało a nie zaniżało BOM”

    A czy ja pisalem ze zaniza czy ze zawyza? To jus Panska inwencja.

    „“Note that the teardown assessment is preliminary in nature, accounts only for hardware and manufacturing costs and does not include other expenses such as software, licensing, royalties or other expenditures.”

    Dobrze ze Pan rozwinal temat czytujac original. Ja rozwinalem opisujac wlasnymi slowami. Niech Pan porozmawia z Jasiem Na Ulicy ktory pzreczytal rewelacje iSuppli: „No tak, za czesci placi 300 dolcow a z klienat sciaga 1000”. Do tego nie tzreba nawet Jasia Na Ulicy; zdarzylo mi sie to w trakcie dyskusji ze studentami wydzialu elektrycznego na pewnym amerykanskim uniwersytecie. Ludzie widza co chca widziec,a nie czytaja „drobnego druku”

    „“w przypadku pzredmiotow codziennego uzytku, takich (…) meble itede koszta logistyki sa rzedu 50 – 60% ceny sprzedazy.”
    Jasiu policz proszę, ile do jednego 40-to stopowego kontenera wchodzi komód kuchennych a ile iPodów? ”

    Prosze Pana, ja sie nie znam na produkcji polprzewodnikow tak jak Pan, ale w logistyce, to wie Pan, ja spedzilem ostatnie 20 lat. A koszta logistyki to DUZO wiecej niz zaladowanie palet an ciezarowke. Zreszta, napisalem ze nie wiem jak wyglada koszt logistyki w high-tech, czego Pan byl upzrejmy nei zauwazyc. Ale sadze ze wyglada podobnie

    „W sumie chciałbym być świadkiem pańskiej reakcji po zobaczeniu Eskimosa kończącego budowę swojego igloo…dziwnie jestem pewien, że jak w banku usłyszałbym: “czysty nonsens”, tobie się człowieku “coś pomajdało” oraz “nie policzyłeś” czegośtam.”

    Prawde mowiac, podobnie czaem reaguje na Panskie rewelacje. Bo uwaza Pan ze Panska, niewatpliwie gleboka, znajomosc przemyslu polprzewodnikowego w Ameryce pzreklada sie an znajomosc wszystkiego

  18. Pytanie @Honka jest bardzo ważne. Jak wiemy, w dzisiejszych czasach najważniejszym przemysłem jest „przemysł finansowy”. Żebyśmy nie wiem jak byli zakochani w gadżetologii to nie moża tracić z oczu dla mnie dosyć smutnego faktu, że cała ta elektronika dla inwestorów jest tylko i wyłącznie rodzajem bardzo hazardowej gry.
    W tej grze firmy Apple czy Samsung to stajnie wyścigowe a ich produkty to konie. Inwestorzy stawiają na powodzenie albo upadek całej stajni, ale zanim to zrobią chcą jak najwięcej wiedzieć o każdym pojedynczym koniu. Istnieje wiele firm zarabiających na zaspokajaniu ciekawości inwestorów. iSuppli jest jedną z nich. Jak oni piszą „8 dolców to koszt produkcji” to taka wiadomość jest krytyczna dla całej masy indywidualnych ale przede wszytkim instytucjonalnych inwestorów. Masa manegerów funduszy inwestycyjnych na tej cyfrze opiera swoje rekomendacje. Oczywiście upraszczam, nie tylko na tej jednej cyfrze, ale dlatego poważne instytucje kupią pełną analizę iSuppli za ciężkie tysiące dolarów aby mieć pełniejszy obraz.
    Idzie się nawet dalej i tropi wszystko aż do niewiarygodnych szczegółów.
    Np. Chipworks, firma z Kanday, robi to samo co iSuppli ale koncentruje się na „rozkrajaniu” pojedynczych układów scalonych.
    Aby sprawdzić, czy nie zostały naruszone patenty firmy zamawiającej analizę. Aby zobaczyć, kto tak naprawdę jest producentem danego układu. Nikt nie wierzy na słowo nadrukowi na obudowie. Aby się przekonać, na jakim etapie jest wielustemilionowa inwestycja danego producenta w nową technologię. Jak udało mu się zintegrować pomysły inżynierów z zakupionej przed rokiem innej firmy, która to transakcja kosztowała przedmiot naszych przyszłych inwestycji te głupie 2 miliardy zielonych. Czy rodzaj projektu ukłądu scalonego rokuje możliwość stosunkowo łatwego przeniesienia go do innego podwykonawcy? Wiemy, że Apple wojuje patentowo z Samsungiem i chcemy wiedzieć – przed zakupem akcji Apple czy Samsunga – w jakim stopniu przenikanie się ich technologii w „bebechach” najbardziej krytycznych procesorów uprawdopodobnia ewentualny rozwód tych firm. Itd., itp.
    Fachowcy od finansów zatrudniają całą masę bardzo doświadczonych szpeniów z przemysłu aby im pomagali rozwiać dym i mgłę i usunęli jak najwięcej niepewności z przestrzeni decyzyjne pt. „kupić?-sprzedać? i kiedy?

  19. @zza kaluzy: „Pytanie @Honka jest bardzo ważne”

    Pytanie @Honka jest bardzo wazne. Ale on/ona pyta z pozycji konsumenta.

    Zas jak idzie o iwestorow, to mam niejakie watpliwosci czy opieraja swe decyzje na analizie rozkrojonych chipow. Raczej na popularnosci produktu wsrod publicznosci I procentu runku posiadanego pzrez product. Jeszcze nei spotkalem w Wall Street Journak porady: Kupowac XXX bo ma w srodku taki a taki chip”, natomiast wielokrotnie spotkalem porady „kupowac, bo product zostal doskonale odebrany pzrez konsumenta”. Lub sprzedawac, bo konsument zupelnie nie troszczy sie o to jakiego koloru jest jego telefon

  20. A.L 4 listopada o godz. 16:51
    „Jeszcze nei spotkalem w Wall Street Journak porady: Kupowac XXX bo ma w srodku taki a taki chip”

    Czy kiedykolwiek zauważył pan nalepkę: „Intel inside”?
    Jak Pan myśli, czy oprócz Pana jeszcze ktokolwiek na Ziemi też ją zauważył? Np. ktoś z WSJ? 😉
    Gdzie spędził pan lata dziewięćdziesiąte z ich wysypem nie tylko procesorów AMD ale i innych konkurentów Intela? Jakim sposobem przeoczył Pan gorące dyskusje we wszelkiej prasie na temat walki o prymat w świecie procesorów dla komuterów osobistych? Potem podobną dyskusję o prymacie w świecie kart graficznych i pamięci?
    Niezwykle szybki wzrost popularności procesorów opartych na projekach ARM, szczególnie w segmencie telefonów czy tabletów?
    We wszystkich tych przypadakach dyskutowane były i są bardzo techniczne szczegóły właśnie „chipów”. Oraz ich wpływ na „performance” opartych na nich wyrobów.

    Pierwszy z brzegu przykład technologicznego artykułu z WSJ:
    „Apple Finds It Difficult to Divorce Samsung”
    **http://online.wsj.com/news/articles/SB10001424127887324682204578513882349940500
    Mało tam jest rozważań na temat wpływu technologicznej współzależności Apple i Samsunga na dochody każdej z tych firm?

    Drugi przykład:
    „AMD Announces ARM-Based Processors”
    **http://online.wsj.com/news/articles/SB10001424052970204840504578087343174404794

    Trzeci przykład:
    „Nokia’s Troubles Hit Suppliers”
    **http://online.wsj.com/news/articles/SB10001424053111903374004576582690092381126

    Bardzo proszę przeczytać te trzy artykuły a nie pobieżnie je przelecieć wzrokiem. Unikniemy wtedy podobnych uwag jak w przypadku poprzednio dyskutowanego źródła.
    A po przeczytaniu proszę sobie odpowiedzieć, po co WSJ publikował te artykuły i dla kogo? Zamiast krzyżówki? Zamiast comic strip?

  21. @zaa kaluzy: Prosze Pana, Pan wykazuje „syndrome mlotka”. Dla posiadacza mlotka wszystko jest gwozdziem.

    Owszem, sa firmy produkujace element elektroniczne. Dla AMD i jej wartosci na rynku istotne jesr czy produkuje procesory ARM czy nie. Dla firm produkujacych pamieci istotne jest czy Nokia bedzie od nich kupowac pamieci czy nie. Ma to wplyw na wartosc rynkowa TYCH firm.

    Ale rzecz szla nei o frimach produkujacych elementy, a o firmie produkujacej produkt uzytkowy. Jezeli Pan znajdzie artykul w WSJ stwierdzajacy ze udzial produktow Apple na rynku zwiekszyl sie bo Apple zastosowalo processor XXX, prosze dac znac. Ja na razie widze tylkoa rtykuly o tym jak publicznosc przyjela nowe produkty Applie I jak Wall Street na to reaguje

  22. iPad Air już rozebrany na czynniki pierwsze!
    **http://www.ifixit.com/Teardown/iPad+Air+Teardown/18907?utm_medium=email&utm_campaign=iFixit+iPad+Air+Teardown&utm_content=iFixit+iPad+Air+Teardown+CID_fe812c9b03628dea1521205e41634b66&utm_source=CampaignMonitor&utm_term=The%20iPad%20Air%20Teardown

    Mnie tam ciekawi co taki cienias ma w brzuchu… 😉

  23. @A.L.
    Nasza dyskusja zaczęła się gdy w odpowiedzi na pytanie blogera o źródła cen produktów Apple podrzuciłem stronę internetową firmy zajmującej się szacowaniem kosztów Apple.
    Pan zakwestionował sensowność wyliczeń tej firmy.
    Ja ich broniłem pisząc, że są one wykorzystywane m.in. przez inwestorów giełdowych a nie tylko do zaśmiecania internetu.
    W co pan wątpił pisząc, że inwestor patrzy na ilość sprzedanych sztuk a nie na to, jaki procesor mają te sztuki w środku.
    Jak zacytowałem artykuły w poważanym przez Pana WSJ to (na razie!) zmodyfikował pan opinię i już się Pan zgadza, że być może inwestorzy w firmy-dostawców Appla zwracają na te „bebechy” uwagę ale dalej pan twierdzi, że inwestorzy kupujący akcje Apple wcale nie.

    Z mojego punktu widzenia jest postęp!

    Chciałem tylko wrócić do początku naszej wymiany myśli wyrażając nadzieję, że skoro zgodziliśmy się, iż „część inwestorów może i zwraca uwagę na wnętrzności” to na takiej samej zasadzie „może szacunki iSuppli niekoniecznie muszą być kompletnie off the mark”. Zgodzi się Pan z tym? 😉

    *************************************************

    A teraz do ostatniego Pana stanowiska, że finansowe powodzenie producenta finalnego produktu nie zależy od części składowych tylko od popularności produktu na rynku.
    Jest to dla mnie zadziwiająca opinia, tym bardziej, że wyraża ją ligistyk. Ja rozumiem, że prywatna osoba kupująca akcje Apple może nie zawracać sobie głowy takimi sprawami. Ale poważni inwestorzy jak najbardziej.
    Wystarczy poczytać sobie raporty roczne każdej poważniejszej firmy gdzie jak są opisane różne rodzaje ryzyka, na jakie narażona jest dana firma.
    Mądry inwestor przemyśli takie fakty:

    „PA-12 Resin Shortages From German Supplier Fire Could Disrupt Auto Industry”
    **http://www.huffingtonpost.com/2012/04/17/pa-12-resin-shortages-evonik-industries-_n_1432386.html

    „A Japanese Plant Struggles to Produce a Critical Auto Part”
    **http://www.nytimes.com/2011/04/28/business/global/28chip.html?pagewanted=all&_r=0

    Podobnie jak niedawny pożar w fabryce pamięci Hynix przywołał wspomnienia skutków pożaru fabryki Sumitomo w 1993 roku. Za każdym razem, gdy dany producent w jednej fabryce wytwarza ogromną część produkcji świata (40-60%) jakiegoś krytycznego w innych wyrobach składnika, należy z dużą ostrożnością podchodzić do stabilności takiego układu. I pamiętać, że po łapkach mogą dostać wszyscy, z zaopatrzeniowcami włącznie. Od strategów do gościa w magazynie. 😉

  24. @zza kaluzy: Wie Pan, jak byly powodzie w Tajlandii I zalaly iles tam fabryk dyskow komputerowych, Wall Street nei zareagowal obnizeniem wartosci firmy Apple. Zareagowal spadkiem o 5% gdy sie okazalo ze kolorowe telefony nie spzredaja sie dobrze. Zareagowal wzrostem o 6% gdy dowiedzial sie ze szefowa firmy Burberry (ta angielska firma od plaszczy w kratke) przechodzi do Apple.

    Jak na widok z mojego okna, Wall Street slabo reaguje na rodzaj srubek ktorymi skrecane sa komputery

  25. A.L 10 listopada o godz. 16:39
    „Jak na widok z mojego okna, Wall Street slabo reaguje na rodzaj srubek ktorymi skrecane sa komputery”
    Nie za ładnie pan dyskutuje. Ja nie pisałem o „śrubkach” tylko o krytycznych składnikach, takich jak procesory czy ekrany. Których prosukcja jest na dodatek skoncentrowana albo nawet zmonopolizowana przez jednego dostawcę.
    Podobnie myślący jak pan, czyli zapominający lekcje historii będą je powtarzać na własnej skórze. Rozumiem, że nigdy nie miał pan akcji firmy DEC a teraz nie ma pan akcji żadnej firmy produkującej komputerowe „śrubki”. Inteligentni ludzie uczą się na błędach innych i pamiętają jak to się stało, że taki gigant jak DEC dzisiaj jest wspomnieniem. Twierdzę bezczelnie, że właśnie przez śrubki.

  26. 2zza kaluzy: „pamiętają jak to się stało, że taki gigant jak DEC dzisiaj jest wspomnieniem.”

    Akurat slabo Pan trafil z tym DECem. Z ta firma wspolpracowalem pzrez wiele lat gdy pracowalem w pewnym instytucie naukowym w Austrii. Mialem od nich granty na parce badawcze. A potem, dosyc sladowo, w USA

    Glowna przyczyna upadku firmy DEC to kretynizm managementu i pracownikow. Bynajmniej nie pzrez srubki, a pzrez brak strategii. Przypominam Panu slynny cytat:

    „There is no reason anyone would want a computer in their home.” — Ken Olson, president, chairman and founder of Digital Equipment Corp., 1977.

    Rekomenduje ksiazke ktora rozprawia sie z upadkiem firmy DEC w szczegolach:

    DEC Is Dead, Long Live DEC: The Lasting Legacy of Digital Equipment Corporation,
    by Edgar H Schein i inni.

  27. A.L 10 listopada o godz. 23:00
    „Rekomenduje ksiazke ktora rozprawia sie z upadkiem firmy DEC w szczegolach”
    Z recenzji na Amazonie wynika, że książka próbuje zdiagnozować błędy zarządzania czy organizacji i mało zwraca uwagę na stronę techniczno-technologiczną. Ja myśląc o DEC jakoś nigdy nie zastanawiałem się „czego było to skutkiem” i sądziłem właśnie po ich „śrubkach”, czyli po procesorach i architekturach nad jakimi pracowali. Przyznam się szczerze, że bardzo pasjonował mnie wyścig pomiedzy Alfą a Pentium czy Pentium Pro.

    Każdy opisuje słonia po tym, jakiej części słonia dotknął…gdzie mi tam do managementu. Jednym z niedawno przeze mnie otworzonych w celu „obadania z bliska” chipów był właśnie procesor Aplha 21164, aby było śmieszniej (w kontekście tego bloga), licencyjny produkt Samsunga. Tak jak teraz Samsung produkuje procesory dla Apple tak wtedy (lata dziewięćdziesiąte) robił to dla DECa. W połączeniu z niedawną (sprzed kilku miesięcy) wiadomością, że Intel w roku 2014 zamknie fab w Hudson, MA człowiek zaczyna mieć melancholijne myśli. Fab w Hudson oryginalnie był nową inwestycją DEC Semiconductor właśnie w celu produkcji procesorów Aplha. Potem DEC sprzedał go Intelowi a teraz dowiadujemy się, że technologia poszła tak do przodu, iż nie ma sensu ani warunków na modernizację istniejącego zakładu i będzie on zamykany.
    Zresztą swiat jest mały jeszcze w tym sensie, że fab w Hudson produkował też procesory DECa StrongARM, na licencji firmy ARM, tej samej, której archirektura RISC jest podstawą najnowszych procesorów Apple, w tym tego z iPad Air.

  28. @zza kaluzy: Owszem. ksiazka koncentruje sie ne problemach biznesowych DEC, bo te problem byly przyczyna upadku firmy, a zwlaszcza niechec oryginalnego szefa do komputerow personalnych. Za ta niechec zostal wylany, ale neistety nastepca sobie nie poardzil.

    Cala afera z komputerami personalnymi w DECu to czysty cyrk. Przypominam Rainbow z procesorem Z80 I Intel 8080. Kosztowal tyle ze mozg stawal, Mial system operacyjny CP/M, MD-DOS I wersje Unixa. DEC spisal tysiace tych komputerow na straty; sam widzialem jak ulozone rowno na placu byly miazdzone na plasterki przez czolg wypozyczony z austriackiej armii.

    Potem bym Professional, „Desktopowa” wersja VAXa, nei nadajaca sie do niczego. Byla werska peceta (nei pamietam nazwy) bez dysku, ktory to komputer musial byc podlaczaony kablem KONCENTRYCZNYM do VAXa.

    Potem bym MicroWax, odpowiedz na worksatcje Suna, ktory tak sie mial do worksatcji Suna jak woz drabiniasty do Mercedesa.

    Proby uzdrowienia skonczyly sie niczym. David Cutler, glowny architect VAXa I systemu operacyjnego VMS odszedl do Microsofu I napisal system operacyjny WindowsNT. Byl architektem wszystkich pozostalych wersji systemow operacyjnych Microsoftu. Dalej tam pracuje. Jego utarczki Z DECem sa opisane w przedmowie ksiazki Inside WIndows NT, Helen Custer, wydanej w 1992. Zas historia Cultera w Microsofcie opisana jest w ksiazcze Showstopper!, autor Zachary

    DEC nei rozpieszczal uzytkownikow. Wszystko bylo cholernie drogie. Jeden z warunkow gwarancji to byl warynek taki ze wszystkie kable musza byc oryginalnymi kablami DEC. Wiec kabel Centronics do drukarki kosztowal 250 dolcow na owe czasy, a w sklepie mozna byli kabel kupic za 10 procent tej ceny.

    O „kulturze” wewnatrz firmy nie bede pisal. W kazdym razie, posiady I biesiady w europejskiej centrali w Sophia Antipolis byly naprawde organizowanz z rzymskim rozmachem. Na koszt firmy, oczywiscie.

    Niestety, wiekszosc dobrych a uipadlych produktow upada przez management. Smietniki pelne sa doskonalych technicznie produktow. Od klasycznego problem VHS/Betamax zaczynajac po ostatnei zdarzenia z likwidacja fabryk produkujacych telewizory plazmowe.

    A processor Alpha wykonczyl CompaQ a nei DEC.

    Acha, a zeby bylo z Panskiej dzialki… Prosze postudiowac wzlot I ppadek architektury znanej jako „transputer”. Firma Inmos. Oraz SGS-Thomson. Nastepny doskonaly produkt zabity pzrez biurowych nieudacznikow

  29. Tablety fajne, ale moim zdaniem nie opłaca się za nie tyle płacić tylko po to, aby mieć produkt sygnowany znaną firmą.

  30. Dobra dyskusja.
    Z przyjemnością przeczytałem, nawet całą choć to rzadkie. No i trzeba przyznać, że @zza kałuży wygrał w obu kategoriach: W sposobie prowadzenia dyskusji i w treści argumentów. Niestety, dyskutowanie o sposobach prowadzenia firmy DEC, którą @z.k. podał tylko jako dowolny przykład to gubienie się w szczegółach bez szerszego spojrzenia na problematykę. W sytuacji zresztą, kiedy każdy przedstawia inną stronę tego samego zjawiska.
    W sumie nieźle.

  31. @ZWO: „Niestety, dyskutowanie o sposobach prowadzenia firmy DEC, którą @z.k. podał tylko jako dowolny przykład to gubienie się w szczegółach bez szerszego spojrzenia na problematykę”

    Roznica miedzy mna a @z.k. jest taka iz @z.k. uwaza ze suckes produktu jest „technolgy driven”, ja zas uwazam ze sukces produktu jest „management & market driven”. Zly management jet w stanie spiepzryc RYNKOWO techologie ktore potencjalnie jest lepsza od innych, konkurencyjnych technologii. Jezeli doskonala technologia zostanie zakleta w produkt ktory sie nei spodoba rynkowi – mniej doskonala technologia zwyciezy. Przykaldem – Apple i PC – jaki procent rynku komputerow personalnych i laptopow ma Apple a jaki PC?

    Przykladem dla mnie jest wlasnei DEC – jak management spieprzyl doskonaly produkt i dobil firme ktora kiedys dokonala rewolucji.

    Problem jest zreszta troche bardziej skomplikowany. Glebsza analiza jest w ksiazce

    The Innovator’s Dilemma: When New Technologies Cause Great Firms to Fail (Management of Innovation and Change) Clayton M. Christensen.

    Dedykuje wszystkim, a @z.k. w szczegolnosci

  32. @AL
    Niestety, książki nie przeczytam. Życie jest za krótkie. Natomiast dyskusja, czy o sukcesie decyduje produkt, czy zarządzanie jest dokładnie taka sama jak o tym, co było pierwsze, jajko czy kura. Odpowiedź: OBA.
    Znacznie poważniejsza jest dyskusja o aktualnym upadku firmy Nokia. W rzeczywistości zawsze jest tak, że po sukcesie zarząd zaczyna być arogancki i z siebie zadowolony. Prawdopodobnie należy go wymieniać właśnie u szczytu sukcesu. W Nokii po 2006 ciągle odrzucano nowe pomysły: albo zbyt śmiałe albo dawały tylko 100 milionów obrotu. W firmach rodzinnych jest podobny problem wnuka: dziadek stworzył, ojciec rozwinął a wnuk przehulał. Stąd problem sprzedaży firmy w odpowiednim momencie. U nas w Europie dyskusja jest znacznie poważniejsza: Nokia była ostatnim koncernem IT, dzisiaj decyduje Azja i USA. Gdzie są przyczyny? Uważa się, że po prostu to wina polityki małych nieudolnych państewek z zacięciem nacjonalistycznym. Sukces taki jak SAP czy Logitech pokazują, że dalszy rozwój wymaga przenoszenia się poza Europę. W Niemczech jest i inny problem. Wiodący na świecie przemysł samochodowy zasypia, zajmuje się duperelami. Pamiętam, jak w 1999 w Berlinie Mercedes pokazał pierwszy samochód wodorowy z ogniwem paliwowym. I do dzisiaj myśli o jego rozwoju. Tymczasem Google rozwija samochód z automatycznym kierowcą a w Niemczech ciągle o ograniczeniach prawnych zabraniających wdrażania. To są problemy. A płacze nad upadkiem jednej czy drugiej firmy zostawmy właścicielom.

  33. @ZWO: „Znacznie poważniejsza jest dyskusja o aktualnym upadku firmy Nokia.”

    Z tego co Pan pisze I co pisza analitycy tu gdzie jestem, to upadki firmy DEC I firmy Nokia naleza do tej samej kategorii: management wiedzial lepiej co potrzebuje uzytkownik na rynku. Niestety, opinie mamagementu i uzytkownikow sie rozjechaly. Szef firmy DEC uwazal ze uzytkownik nie potzrebuje komputerow personalnych, Nokia uwazala ze uzytkownik potzrebuje telefonow takich jak Nokia oferuje.

    Nokia znikla z rynku amerykanskiego gdy modne sie zrobily telephony skladane („clam shell”); nikt innych telefonow nie kupowal. Niestety, Nokia takich telefonow nie oferowala. Podobnie ze smartfonami – Nokia miala w reku smartfon dobrze wczesniej niz Apple. I co? Ano, nic.

    Zreszta, Apple pzrez to tez przechodzil. Wszystkie produkty komputerowe po Apple II to byly spektakularne „flopy” – Apple III, Lisa, McIntosh. Za fiasko McIntosha, Steve Jobs zostal wylany z firmy. I co? Zalozyl firme Next gdzie produkowal komputery ktore wedle jego uwazania, uzytkownik potzrebowal. Tylko ze uzytkownik jakos wolal komputery Suna, wiec NEXT z trzaskiem zbankrutowalo. Genialnosci biznesowej Jobsa nalezy przypisac to ze resztki firmy komus sprzedal.

    Taki jest zreszta mechanizm ktory opisuje Crisiansen w cytowanej wyzej ksizace: duza firma ignoruje nowa technologie bo uwaza ze jest ona niepotzrebna ICH klientom. Zosatwia to malym firmom, uwazajac ze jak ICH klienci nabiora apetytu na te technologie, to oni ja wdroza, przy okazji swoja masa i rozpedem kruszac te male firmy. Niestety, jak pokazuje Cristiansen, opierajac sie na przykaldach z roznych branz, nigdy cos takiego nie ma miejsca. Satre firmy nei sa w stanie wejsc na rynek z nowa technologia, a poniewaz uzytkownik posada nowej technologii, to wielkie firmy przestaja byc wielkie i odchodza w niebyt

    „A płacze nad upadkiem jednej czy drugiej firmy zostawmy właścicielom.”

    Nizeupelnie tak jest, bo upadek wielkiej firmy to nei tylko problem wlascicieli. Zreszta, tych wlascicieli moze byc miliony, jezeli firna jest publiczna. Przyklad z Nokia sam Pan podal: upadek Nokii zmienia ukaldy biznesowe an skale swiatowa. Na dlugi czas. Niekoniecznie w korzystnym kierunku

  34. @AL
    Pięknie, ale w Polskiej rzeczywistości główna przyczyna upadku albo niemożności rozwoju większych firm jest zupełnie inna: To działania urzędnicze: urzędy finansowe, wszelkiego rodzaju nadzory i kontrole oraz prokuratura. Już w latach 90-tych udało się skutecznie zniszczyć zalążki przemysłu IT. Właścicielowi ostatniej dokopał PiS 7 lat temu. A ostatnio państwo skutecznie i pewnie na dłuższy czas zniszczyło firmy budujące infrastrukturę: drogi czy stadiony. Zadziwiające, że przy 30 miliardach USD na budowę dróg firmy budowlane kolejno plajtowały. Jedynie Chińczycy zobaczyli, co ich czeka i uciekli. Może tylko niektórzy wykorzystali to do wyprowadzania pieniędzy na Cypr. Poważni właściciele mówili, że ponoszą odpowiedzialność za tysiące pracowników i musieli startować nawet mając wątpliwości.
    To jest zresztą odpowiedź na często wypłakiwane pytanie, dlaczego nie powstają żadne polskie koncerny, nawet w handlu. W pewnej fazie podejrzliwość, zawiść, naciski, kontrole i utrudnienia są tak wielkie, że bez bezpiecznego kapitału i bezpiecznej centrali z zewnątrz nie można przetrwać.
    Jedyną polską firmą z szansą na międzynarodowy rozwój jest KGHM, ale i tu opinia jest taka, że to tylko, by politycy mieli gdzie umieszczać rodziny. Zresztą podejrzliwość i insynuowanie złych zamiarów są tu powszechne. Czyli w niszczeniu polskiego rozwoju udział ma nie tylko władza, ale całe pełne zawiści polskie społeczeństwo. Stąd firmy koncentrują się nie na rozwoju tylko na ratowaniu kapitału przed napadami państwa i ukrywaniem zysków przed oczami zawistnych sąsiadów.

    Ciekawe, czy Cristiansen, autor Pańskiej książki w ogóle przewidział taką możliwość?

  35. @ZWO: „Ciekawe, czy Cristiansen, autor Pańskiej książki w ogóle przewidział taką możliwość?”

    Z cala pewniscia – nie. On pisal o innowacjaich i firmach innowacyjnych, a „innowacja” i „innowacyjnosc” wydja sie byc w Polsce kategoriami nieznanymi. Jak ostatnio pisal miesiecznik IEEE Spectrum, pod wzgedem innowacyjnosci Polska zajmuje dumnie 30 miejsce w Europie. Jest to miejsce przedostanie, przed Bulgaria

    ***http://spectrum.ieee.org/at-work/innovation/european-innovation-varies-by-country

    Nie wiem dlaczego w Polsce jest tak jak jest. Wiem tylko ze tu gdzie jestem, czyli w USA, koniecznym warunkiem powodzenia jest niezadawanie sie z Polakami. I profesjonalnie, i towarzysko. Bo polacy pomoc, nie pomoga. Ale sukcesu nie strzymaja

  36. @AL
    Ponad połowa dyskutantów Polityki pisze zza granicy, a wiadomości czerpie z internetu. Niestety wcale to się dobrze nie odbija na poziomie dyskusji. Nawet @zk, który tutaj tak świetnie dyskutował, potrafi poświęcić 2 dni na szukanie materiałów tylko, żeby komuś wulgarnie dokopać swoją racją. To z USA pochodzi większość zwolenników Największego Możliwego Nieszczęścia, jakim jest PiS dla Polski. Ludzie ci są całkowicie odporni na wpływ środowiska i demokratycznych stosunków, w których się obracają. Ja nazywam to: Zapach gnojówki zabrali ze sobą.
    Potrafią oceniać innych, ale gorzej z oceną siebie? Widzą tylko swoją wielkość tak, jakby była przypisana do miejsca zamieszkania.

  37. @ZWO:

    Bardzo piekny post. I jaki merytoryczny!

    Wlasnie dlatego uniksm kontaktow z Polakami. Z Panem bede unikal tez.,Zegnam

  38. @AL
    Tu się różnimy.
    Bo ja oceniam ludzi po tym, co piszą a nie po tym, czy są obrzezani. Pisaniem o „oni” nie można mnie dotknąć.
    Pozdrawiam

  39. Ja tylko chciałem napisać, że wiele razy bardzo skorzystałem na niewątpliwie erudycyjnych wpisach @A.L.. Kilka z Jego wpisów skopiowałem sobie „na potem”, gdyż zawierały tytuły książek czy artykułów „wyglądających mi” na bardzo wartościowe. Oczywiście nie zawsze mam czas, nie zawsze później do nich dotrę ale kilka razy już to zrobiłem i nie żałowałem.
    Dziękuje Mu zatem za czas poświęcony na podzielenie się swoją solidną wiedzą.
    Co do moich wpisów to wiele razy jak je czytam powtórnie to zauważam, że oryginalnie były zbyt złośliwe. No cóż, widocznie tak już mam. 🙁

    A co do historii różnych wielkich niepowodzeń w świecie techniki to jest tych przykładów trochę, oj jest. Irydium, Palm, Segway, Zune, Sirius XM.

  40. Chipworks rozebrali już Sony Playstation 4:
    **http://www.chipworks.com/en/technical-competitive-analysis/resources/blog/inside-the-sony-ps4/

    przekroili na pół jej procesor:
    **http://www.chipworks.com/en/technical-competitive-analysis/resources/blog/ps4-core-processor/

    orazdobrali się do iPad Air:
    **http://www.chipworks.com/en/technical-competitive-analysis/resources/blog/inside-the-ipad-air/

    oraz tutaj:
    **http://www.chipworks.com/en/technical-competitive-analysis/resources/blog/inside-the-ipad-air2/

  41. @zza kałuży
    Uznanie za Waszą dyskusję! A kto nie robi błędów, nie ujmując sobie. Niestety, także prowadzący blogi nie potrafią się zachować, albo wyrzucają teksty bo nie lubią, albo puszczają rzeczy niesłychane. Jest to o tyle dziwne, że istnieją świetne wzory blogów na poziomie. Przekonani o swojej wielkości i odporni naukę to także oni. Vide blog sąsiada.
    P.S. Bardzo mi żal Nokii. Przeszła już kryzys, ma świetne, genialne nowe produkty i dała się tak sprzedać za drobne pieniądze. Porównując z Motorolą za pół darmo.

  42. @ZWO
    Niestety, także prowadzący blogi nie potrafią się zachować, albo wyrzucają teksty bo nie lubią, albo puszczają rzeczy niesłychane. Jest to o tyle dziwne, że istnieją świetne wzory blogów na poziomie. Przekonani o swojej wielkości i odporni naukę to także oni. Vide blog sąsiada.

    Nie wiem, na ile to uwaga także w moim kierunku. Jeśli mają do mnie Panowie pretensję o poziom moderacji, najmocniej przepraszam. Czasami naprawdę trudno podjąć decyzję. Zależy mi, aby dobrej treści rozmowy nie kaleczyła nieuprzejma forma. Gdzie kończy się wynikające z niezręczności i emocji zagalopowanie się, a gdzie zaczyna świadome, złośliwe wbijanie szpil – nie zawsze jest łatwo rozstrzygnąć. Dodajmy, że czasami – jak w ostatnim okresie, gdy z różnych życiowych powodów byłem tu mniej aktywny – nie mam szansy śledzić komentarzy na bieżąco.

    Mogę tylko wysyłać do dyskutantów sygnały, gdzie mniej więcej są dopuszczalne granice, dziękować na amen tym niereformowalnym, czasem ingerować, ale to od Państwa przede wszystkim zależy atmosfera rozmowy. Przykładem powyższa dyskusja. Bardzo ciekawa, pełna cennych uwag, prowadzona przez osoby niewątpliwie inteligentne i na poziomie – a jednak ktoś poczuł się mocno dotknięty, bo pewnie padło o te kilka słów za wiele. Bardzo mi takich nieporozumień żal.

css.php