Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Duch w maszynie - Blog Olafa Szewczyka Duch w maszynie - Blog Olafa Szewczyka Duch w maszynie - Blog Olafa Szewczyka

4.02.2014
wtorek

Wszyscy skończymy za paywallem

4 lutego 2014, wtorek,

Wóz albo przewóz. Od dziś wszystkie treści papierowej „Gazety Wyborczej” są dostępne w internecie, za opłatą. Trzymam kciuki, ale z zastrzeżeniami.

Od dawna mówi się, że nie ma innej drogi. Nie można w nieskończoność rozdawać za darmo produkty czyjejś pracy, za którą trzeba przecież autorów wynagrodzić. Brak opłat za treści w sieci miały rekompensować wpływy z internetowych reklam, ale okazały się zbyt małe, by utrzymać przyzwoitą redakcję.

„Gazeta Wyborcza” zdecydowała się pójść drogą przetartą już m.in. przez „The New York Timesa” i „The Financial Times”. Drogą, którą dotąd, niestety, mało której gazecie czy czasopismu udało się dojść do celu. Czytelnicy niechętnie płacą za lekturę w internecie.

Decydenci Agory, wydawcy „Gazety Wyborczej”, świetnie o tym wiedzą. Kolejny rok trwa przecież eksperyment z udostępnianiem co bardziej wartościowych artykułów za opłatą w ramach systemu Piano. Decydując się na abonament Piano, dostawaliśmy w tym egzotycznym pakiecie oprócz śmietanki tekstów z „Wyborczej” dostęp do innych tytułów, które niekoniecznie nas interesowały, vide „Super Express”. Zysk był dzielony między wydawców i zarządzającą Piano słowacką spółkę. Oficjalnie wszyscy udawali, że jest świetnie, nieoficjalnie – zyski Agory na tym interesie były, jeśli wierzyć kuluarowym przeciekom od koleżanek i kolegów z Czerskiej, żałośnie wręcz mikre.

 

 

Wyjaśnienie, dlaczego te ilustracje się tu znalazły - już za chwilę.

 

 

Dzisiejszy krok był zatem nieunikniony. Agora notabene mocno się z nim spóźniła. Gdy już zapadła decyzja o zamykaniu treści za paywallem – czyli murem opłat – należało to było zrobić od razu, jak dziś, na własną rękę, a nie wchodzić w alianse tyleż kosztowne, co kontrowersyjne (świadomość, że opłacając Piano, wspiera się nie tylko „Wyborczą”, ale i brukowiec, nie nastraja upojnie, oględnie rzecz ujmując). Obecna zmiana status quo ma charakter wymuszony – trzeba zaryzykować rzucenie się na głęboką wodę, bo alternatywą jest dogorywanie na mieliznie.

„Gazeta Wyborcza” radzi sobie coraz gorzej. Tak jak inne światowe dzienniki, podgryzane przez internet, z roku na rok sprzedaje się słabiej. To się przekłada na mniejsze wpływy, a co za tym idzie – na niższą jakość, bo zwalnia się kolejnych doświadczonych dziennikarzy. Słabsze teksty z kolei implikują jeszcze słabszą sprzedaż i tak oto gazeta wpada w spiralę, czy może raczej korkociąg, z którego bardzo trudno się wyrwać przed ostatecznym upadkiem.Mam nadzieję, że „Wyborcza” nie podzieli losu wielu innych ambitnych dzienników informacyjnych, które albo już zniknęły z rynku, albo właśnie dogorywają. Bo choć to już nie jest, niestety, ta sama gazeta co przed laty, to nadal można w niej znaleźć niemało dobrych, ważnych tekstów. Rozmowy z ludźmi, którzy potrafią nam powiedzieć o dzisiejszym – i jutrzejszym – świecie coś istotnego. Realnie pomocne materiały interwencyjne. Publicystykę takich autorów, jak Orliński, Varga, Orbitowski.

Trzymam zatem za „Wyborczą” mocno kciuki, ale mam też oczekiwania. Absolutnie nie wolno dalej osłabiać redakcji ani schlebiać złym gustom w nadziei na popularność. To droga donikąd. Podbijanie sprzedaży tanią okładkową sensacją jest nie tylko obraźliwe dla wiernych czytelników, ale i na dłuższą metę samobójcze, nawet gdy początkowo bilans wydaje się korzystny. Widać to zresztą wyraźnie po kondycji rodzimych tygodników opinii.A główne media Agory w sieci miewają ze zrozumieniem tego kłopoty. Gazeta.pl, choć za paywallem nie zniknie i, co podkreślają obie strony, nie jest internetowym ramieniem „Gazety Wyborczej” (tę rolę pełni wyborcza.pl), powinna jednak unikać zagrywek, które stronie Agory zwyczajnie nie przystoją. Zwłaszcza że część materiałów na gazeta.pl i wyborcza.pl jest wspólna, i nie można się od związanych z tym skojarzeń odciąć grubą kreską. Odwiedzając gazeta.pl, coraz częściej czuję się schizofrenicznie. Z jednej strony wciąż mogę tam znaleźć sporo wartościowych dziennikarskich materiałów, a nawet tak fantastyczną, wręcz bezcenną inicjatywę, jak relacja na żywo z wydarzeń na ukraińskim Majdanie. Z drugiej strony, gdy jedni autorzy gazeta.pl ze zrozumieniem, troską i empatią nagłaśniają dramat naszych przyjaciów zza Buga, inni bez żenady szczują na Rosjan (przy czym „Rosjanami” są chyba dla tych orłów wszyscy rosyjskojęzyczni mieszkańcy krajów na wschód od Polski), wyśmiewając ich w szowinistycznym duchu godnym najgorszych gadzinówek.To się dzieje regularnie, w formie publikacji zdjęć, mających na celu wykazać głupotę i prymitywizm Rosjan, co z kolei nam, wspaniałym, lepszym rasowo Polakom, ma pozwolić poczuć się lepiej.

Jest dla mnie zwyczajnie niepojęte, jak zarząd Agory, a także redakcja „Wyborczej” – formalnie nieodpowiadająca za gazeta.pl, ale przecież zezwalająca na publikowanie tam swoich materiałów – może na takie łajdactwo przymykać oko. Bo to nie jest epizod. To regularna seria. Cała wieloletnia praca wielu mądrych ludzi z redakcji „Gazety”, starających się, mimo trudnej historii, zasypywać rowy między naszymi narodami, idzie na marne, bo jacyś cynicy postanowili odgrzebać te resentymenty i utrwalać w czytelnikach pogardę dla innych nacji. A wszystko po to, by było więcej klików.

Ja rozumiem, że kliki są dla portali ważne. Że to się przekłada na reklamy. Niech więc gazeta.pl publikuje zabawne zdjęcia słodkich kotków i fotorelacje z balang, za przeproszeniem, „gwiazd” znanych z tego, że są znane. To w końcu strona otwarta, muszą z czegoś żyć i utrzymywać autorów bardziej wartościowych treści. Ale nie za pomocą tak niskich, obrzydliwych zagrywek.

Wyborcza.pl trzyma oczywiście nieporównywalnie wyższy poziom. To w końcu oficjalna strona „Gazety Wyborczej”. Niestety, nawet i tam zdarza mi się – przyznaję, na szczęście, rzadko – trafić na materiały, których obecność w takim miejscu trudno wyjaśnić czymś innym niż dywersją chochlika i krytyczną awarią wewnętrznego kompasu redaktora prowadzącego. Oto przykład niestosowności, która oburzyła mnie bodaj najmocniej:

To jest poetyka brukowca. Ludzką, bardzo osobistą tragedię dwóch kobiet potraktowano jako główną sensację dnia. „Porywał, bił, gwałcił – znamy szczegóły dramatu dziewczyn z Cleveland” – takim tytułem mógłby zachęcać do lektury „Fakt”. Jeszcze tylko trzech wykrzykników zabrakło. W podpisie też, bez zażenowania, konkretna zachęta, by klikać dalej: „Bicie i gwałty, niewola w łańcuchach i linach, liczne ciąże i poronienia – poznajemy coraz więcej szczegółów koszmaru”.

Redakcja nie widziała też niczego niestosownego w publikacji twarzy i nazwisk ofiar, mimo że to jest przecież jawna pornografia przemocy.

Mam nadzieję, że od teraz, gdy „Gazeta Wyborcza” pobiera za swe treści w internecie opłaty, takich wpadek na wyborcza.pl już nie będziemy oglądać. Że redaktorzy będą się pilnować bardziej. Bo tu chodzi nie tylko o pryncypia. Także o to, że nikt nie zapłaci za szlam, który zalewa nas za darmo wszędzie wokół. Po to się sięga po portfel i kupuje bilet do dobrego klubu, by mieć gwarancję, że nikt tam na nas nie zwymiotuje.

Bardzo kibicuję. Szczerze. Gdy już wylałem swe żale i obawy, czas, by podkreślić, że to nie złośliwości, ale uwagi płynące z sympatii. Kolejny już rok opłacam abonament w Piano – właśnie dla materiałów na wyborcza.pl. I właśnie wyborcza.pl jest w komputerze, na którym piszę te słowa, stroną startową przeglądarki. Bardzo nie chciałbym, aby to się zmieniło.

O nowych zasadach czytania „Gazety Wyborczej” w sieci przeczytasz tutaj. Na zachętę: dzięsieć pierwszych materiałów w miesiącu gratis.

mnie

Wszyscy skończymy za paywallem

Wóz albo przewóz. Od dziś wszystkie treści papierowej „Gazety Wyborczej” są dostępne w internecie, za opłatą. Trzymam kciuki, ale z zastrzeżeniami.

Od dawna mówi się, że nie ma innej drogi. Nie można w nieskończoność rozdawać za darmo produkty czyjejś pracy, za którą trzeba przecież autorów wynagrodzić. Brak opłat za treści w sieci miały rekompensować wpływy z internetowych reklam, ale okazały się zbyt małe, by utrzymać przyzwoitą redakcję.

„Gazeta Wyborcza” zdecydowała się pójść drogą przetartą już m.in. przez „New York Timesa” i „The Financial Times”. Drogą, którą dotąd, niestety, mało której gazecie czy czasopismu udało się dojść do celu. Czytelnicy niechętnie płacą za lekturę w internecie.

Decydenci Agory, wydawcy „Gazety Wyborczej”, świetnie o tym wiedzą. Kolejny rok trwa przecież eksperyment z udostępnianiem co bardziej wartościowych artykułów za opłatą w ramach systemu Piano. Decydując się na abonament Piano, dostawaliśmy w tym egzotycznym pakiecie oprócz śmietanki tekstów z „Wyborczej” dostęp do innych tytułów, które niekoniecznie nas interesowały, vide „Super Express”. Zysk był dzielony między wydawców i zarządzającą Piano słowacką spółkę. Oficjalnie wszyscy udawali, że jest świetnie, nieoficjalnie – zyski Agory na tym interesie były, jeśli wierzyć kuluarowym przeciekom od koleżanek i kolegów z Czerskiej, żałośnie wręcz mikre.

Dzisiejszy krok był zatem nieunikniony. Agora notabene mocno się z nim spóźniła. Gdy już zapadła decyzja o zamykaniu treści za paywallem – czyli murem opłat – należało to było zrobić od razu, jak dziś, na własną rękę, a nie wchodzić w alianse tyleż kosztowne, co kontrowersyjne (świadomość, że opłacając Piano, wspiera się nie tylko „Wyborczą”, ale i brukowiec, nie nastraja upojnie, oględnie rzecz ujmując). Obecna zmiana status quo ma charakter wymuszony – trzeba zaryzykować rzucenie się na głęboką wodę, bo alternatywą jest dogorywanie na mieliznie.

„Gazeta Wyborcza” radzi sobie coraz gorzej. Tak jak inne światowe dzienniki, podgryzane przez internet, z roku na rok sprzedaje się słabiej. To się przekłada na mniejsze wpływy, a co za tym idzie – na niższą jakość, bo zwalnia się kolejnych doświadczonych dziennikarzy. Słabsze teksty z kolei implikują jeszcze słabszą sprzedaż i tak oto gazeta wpada w spiralę, czy może raczej korkociąg, z którego bardzo trudno się wyrwać przed ostatecznym upadkiem.

Mam nadzieję, że „Wyborcza” nie podzieli losu wielu innych ambitnych dzienników informacyjnych, które albo już zniknęły z rynku, albo właśnie dogorywają. Bo choć to już nie jest, niestety, ta sama gazeta co przed laty, to nadal można w niej znaleźć niemało dobrych, ważnych tekstów. Rozmowy z ludźmi, którzy potrafią nam powiedzieć o dzisiejszym – i jutrzejszym – świecie coś istotnego. Realnie pomocne materiały interwencyjne. Publicystykę takich autorów, jak Orliński, Varga, Orbitowski.

Trzymam zatem za „Wyborczą” mocno kciuki, ale mam też oczekiwania. Absolutnie nie wolno dalej osłabiać redakcji ani schlebiać złym gustom w nadziei na popularność. To droga donikąd. Podbijanie sprzedaży tanią okładkową sensacją jest nie tylko obraźliwe dla wiernych czytelników, ale i na dłuższą metę samobójcze, nawet gdy początkowo bilans wydaje się korzystny. Widać to zresztą wyraźnie po kondycji rodzimych tygodników opinii.

A główne media Agory w sieci miewają ze zrozumieniem tego kłopoty. Gazeta.pl, choć za paywallem nie zniknie i, co podkreślają obie strony, nie jest internetowym ramieniem „Gazety Wyborczej” (tę rolę pełni wyborcza.pl), powinna jednak unikać zagrywek, które stronie Agory zwyczajnie nie przystoją. Zwłaszcza że część materiałów na gazeta.pl i wyborcza.pl jest wspólna, i nie można się od związanych z tym skojarzeń odciąć grubą kreską. Odwiedzając gazeta.pl, coraz częściej czuję się schizofrenicznie. Z jednej strony wciąż mogę tam znaleźć sporo wartościowych dziennikarskich materiałów, a nawet tak fantastyczną, wręcz bezcenną inicjatywę, jak relacja na żywo z wydarzeń na ukraińskim Majdanie. Z drugiej strony, gdy jedni autorzy gazeta.pl ze zrozumieniem, troską i empatią nagłaśniają dramat naszych przyjaciów zza Buga, inni bez żenady szczują na Rosjan (przy czym „Rosjanami” są chyba dla tych orłów wszyscy rosyjskojęzyczni mieszkańcy krajów na Wschód od Polski), wyśmiewając ich w szowinistycznym duchu godnym najgorszych gadzinówek.

To się dzieje regularnie, w formie publikacji zdjęć, mających na celu wykazać głupotę i prymitywizm Rosjan, co z kolei nam, wspaniałym, lepszym rasowo Polakom, ma pozwolić poczuć się lepiej.

Jest dla mnie zwyczajnie niepojęte, jak zarząd Agory, a także redakcja „Wyborczej” – formalnie

nieodpowiadającej za gazeta.pl, ale przecież zezwalająca na publikowanie tam swoich materiałów – może na takie łajdactwo przymykać oko. Bo to nie jest epizod. To regularna seria. Cała wieloletnia praca wielu mądrych ludzi z redakcji „Gazety”, starających się, mimo trudnej historii, zasypywać rowy między naszymi narodami, idzie na marne, bo jacyś cynicy postanowili odgrzebać te resentymenty i utrwalać w czytelnikach pogardę dla innych nacji. A wszystko po to, by było więcej klików.

Ja rozumiem, że kliki są dla portali ważne. Że to się przekłada na reklamy. Niech więc gazeta.pl publikuje zabawne zdjęcia słodkich kotków i fotorelacje z balang, za przeproszeniem, „gwiazd” znanych z tego, że są znane. To w końcu strona otwarta, muszą z czegoś żyć i utrzymywać autorów bardziej wartościowych treści. Ale nie za pomocą tak niskich, obrzydliwych zagrywek.

 

Wyborcza.pl trzyma oczywiście nieporównywalnie wyższy poziom. To w końcu oficjalna strona „Gazety Wyborczej”. Niestety, nawet i tam zdarza mi się – przyznaję, na szczęście, rzadko – trafić na materiały, których obecność w takim miejscu trudno wyjaśnić czymś innym niż dywersją chochlika i krytyczną awarią wewnętrznego kompasu redaktora prowadzącego. Oto przykład niestosowności, która oburzyła mnie bodaj najmocniej:

 

To jest poetyka brukowca. Ludzką, bardzo osobistą tragedię dwóch kobiet potraktowano jako główną sensację dnia. „Porywał, bił, gwałcił – znamy szczegóły dramatu dziewczyn z Cleveland” – takim tytułem mógłby zachęcać do lektury „Fakt”. Jeszcze tylko trzech wykrzykników zabrakło. W podpisie też, bez zażenowania, konkretna zachęta, by klikać dalej: „Bicie i gwałty, niewola w łańcuchach i linach, liczne ciąże i poronienia – poznajemy coraz więcej szczegółów koszmaru”.

Redakcja nie widziała też niczego niestosownego w publikacji twarzy i nazwisk ofiar, mimo że to jest przecież jawna pornografia przemocy.

 

Mam nadzieję, że od teraz, gdy „Gazeta Wyborcza” będzie pobierać za swe treści w internecie opłaty, takich wpadek na wyborcza.pl już nie będziemy oglądać. Że redaktorzy będą się pilnować bardziej. Bo tu chodzi nie tylko o pryncypia. Także o to, że nikt niepłaci za szlam, który zalewa nas za darmo wszędzie wokół. Po to się sięga po portfel i kupuje bilet do dobrego klubu, by mieć gwarancję, że nikt tam na nas nie zwymiotuje.

 

Bardzo kibicuję. Szczerze. Gdy już wylałem swe żale i obawy, czas, by podkreślić, że to nie złośliwości, ale uwagi płynące z sympatii. Kolejny już rok opłacam abonament w Piano – właśnie dla materiałów na wyborcza.pl. I właśnie wyborcza.pl jest w komputerze, na którym piszę te słowa, stroną startową przeglądarki. Bardzo nie chciałbym, aby to się zmieniło.

 

O nowych zasadach czytania „Gazety Wyborczej” w sieci przeczytasz tutaj. Na zachętę: dzięsieć pierwszych materiałów w miesiącu gratis.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 32

Dodaj komentarz »
  1. jak pan mógł zapomnieć o Kubliku, Wacławie Radziszewskim, Poczobucie …… i wielu innych
    Duch manipulacji i oszustw Michnika i jego cyngli jest ciągle widoczny w GW i jak oni sadzą, ze za to dostaną kasę to się mylą. Mimo wszystko ich czytelnicy, w tym ja, oleją ich a PiSopodobni tez.
    Gdyby doszło to tego, ze każdy na Necie będzie żądał kasy to oleje Net tak jak już olałem tv i zajmę się czymś innym. Ale to jest nie możliwe by manipulatorzy i oszuści sami pozbawili się klienteli do oszukiwania

  2. i krzyżyk Wybiórczej na drogę. A teraz personalnie bo od tego się nie ucieknie. Michnikowi et consortes pomyliły się geszefty. Istnieją czasopisma – papierowe czy internetowe – które żyją zarówno z samych czytelników (Nasz Dziennik, NIE, Gość Niedzielny, – idiotyczny może zestaw ale stanowi przykłady zasady) czy reklam (choćby onet.pl czy wp.pl). Na rynku międzynarodowym: The Washington Post, The Guardian, The Huffington Post, etc, etc. Chodzi mi tylko o udowodnienie tezy, że jeżeli się swoją robotę (dziennikarstwo) traktuje poważnie co oznacza, że CZYTELNIKÓW TRAKTUJE SIĘ POWAŻNIE to „da się wyżyć” zachowując JAKOŚĆ DZIENNIKARSTWA. Mnie w jakiś sposób cieszy, że Wybiórcza „odkryła” swoją twarz. Jak zaczęła (od podprowadzenia – „aktywów dziennikarskich” Solidarności) tak kończy: na śmietniku komercji!!
    PS. Mam nadzieję, że szefostwo POLITYKI weźmie sobie do serca ten case bo od pewnego czasu – a konkretnie od momentu transformacji „spółdzielni” w „spółkę” – zaczyna się też „staczać”.

  3. „[…] by utrzymać przyzwoitą redakcję.”
    „[…] śmietanki tekstów z „Wyborczej” […]”

    Przykro mi, ale czegoś takiego jak „przyzwoita redakcja” i „śmietanka tekstów” w GazWybie nie ma już od dawna.
    Najgorsze jest to, że w tej gazecie nie ma już normalnych informacji, tylko jakieś opinie, nagonki, szczucia.
    A tak poza tym, wszyscy już o tym trąbią, przynajmniej na razie ograniczenie 10 artykułów miesięcznie można dziecinnie prosto obejść (i to bez stosowania żadnych sztuczek).
    To tylko gorzej świadczy o GW, że o tym nie pomyślała

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. GW nie robi nikomu łaski. To czytelnik jest dla gazety. Kupuje tylko czwartkowe wydanie dla dużego formatu i dodatku lokalnego. Szanownej redakcji łódzkiej GW, nie chce się d..y ruszyć poza miasto Łódź. Za to reklam i nekrologów ile dusza zapragnie.
    I ostatni nekrolog napiszą sobie samym

  6. A ja nie zycze GW dobrze i nie trzymam kciukow ani niczego

    GW porownuje sie do New York Times. Lepiej neich sie porowna do National Enquirer albo The Globe – to mniej wiecej ta sama kategoria

    Zatrzezenia mam do aroganckiego sposobu wprowadzania oplat – BUCH, mlotem w glowe. I oszukanczych indormacji ze prenumerata bedzie kosztowala „tylko 99 groszy”. Owszem, ale zeby sie dowiedziec za tylko ZA PIERWSZY MIESIAC, tzreba odbyc dosyc dluga droge

    To praktyka ktora GW potepiala na swoich lamach. Jak szlo o innych.

    Pamietam jak NYT wprowadzal oplaty. Zmiane poprzedzila 3 miesieczna akcja informacyjno/dyskusyjna w ktorej zbierano opiniec zytelnikow a Redakcja tlumaczyla dokladnie co i dlaczego. Dzisiaj w NYT dla nie-subskrybentow dostepne jest sporo powaznych informacji typu „news”. W GW dostepne sa tylko „michalki”

    Podobnie bylo z Wall Street Jourmal.

    Oplaty GW nei przystaja do niczego. Za 30 zlotych, czyli 10 dolarow, to ja mam elektroniczna subskrypcje do duzo lepszych zrodel informacji niz GW

    Cala „akcja” to wzorcowy pokaz stusunku tych „majacych sile” – korpoarcji, firm, Rzadu – to tych „nei majacych sily” – konsumentow. „Bedzie tak jak chcemy a wy macie sluchac”

    Nei jestem pzreciwnikiem placenia za informacje. Place miesiecznie cos ze 60 dolarow za dostep do roznych zrodel informacji. Place rocznie okolo 1000 dolarow za dostep do informacji naukowej. Ale jest to informacja na poziomie. I pzrez dostawcow informacji jestem traktowany z szacunkiem, jak klient.

  7. http://www.bitwall.io/
    http://mashable.com/2014/01/14/chicago-sun-times-bitcoin-twitter-paywall/

    Prawdopodobnie rozwiązaniem są mikropłatności za konkretny artykuł albo wybrany dział tematyczny.
    I najlepszy wydaje się cyfrowy pieniądz bitcoin.
    Powyżej link do pierwszej próby takiego sposobu opłacania treści w amerykańskim dzienniku.
    oraz link do firmy, która to obsługuje. Na protokole bitcoina

  8. Wyborcza strzeliła sobie w stopę, bo zablokowała nie tylko stronę wyborcza.pl, która zawiera dłuższe i bardziej wartościowe materiały (te powinny być płatne), ale również część newsów w serwisie informacyjnym gazeta.pl, z wiadomościami regionalnymi na czele. Te same newsy można znaleźć na Onecie, po co płacić. Poziom materiałów w gazeta.pl, o czym pisze Autor, też już dawno osiągnął poziom Onetu.

    Dla mnie ważnym elementem internetowej Wyborczej były zawsze komentarze czytelników, często ciekawsze i lepiej napisane niż główne artykuły. Jakieś dwa lata temu forum obniżyło nieco loty z powodu nowego formatu, który mniej sprzyjał rzeczowej dyskusji, za to generował więcej kliknięć. Teraz komentarzy czytelników będzie jeszcze mniej. Cóż, wszystko się kiedyś kończy…

  9. To, że pojawią się tu uwagi krytyczne o „Wyborczej”, nie jest dla mnie zaskoczeniem. Rozumiem, że przynajmniej część z nich jest uwarunkowana poglądami politycznymi i absolutnie nie odbieram Państwu prawa do takiego spojrzenia ani nie zamierzam z nim dyskutować. Mają Państwo do tego prawo, ja to prawo szanuję, a ostatnia rzecz, jakiej tu potrzebujemy, to fundamentalne spory ideowe.

    Bez względu jednak na to, czy ktoś popiera PiS, czy PO, czy też może uważa, że nie ma obecnie w Polsce partii, na którą warto oddać głos – a także bez względu na to, jak kogoś bolą obecne potknięcia „Gazety Wyborczej”, vide faktycznie mało dyplomatyczne, nieoczekiwane ogłoszenie nowych zasad płatności z dnia na dzień (swoją drogą to zarząd Agory o tym decyduje, nie Bogu ducha winna redakcja) – należy „Wyborczej” oddać sprawiedliwość. Wciąż publikuje materiały, które nam wszystkim, bez względu na poglądy, służą.

    Przykłady z dzisiaj:

    1. Agata Nowakowska o cwaniactwie chciwych europosłów, napychających sobie kabzę pieniędzmi z naszych podatków, z wyliczeniem konkretnych sztuczek, dzięki którym wyłudzają dodatkowe euro. Są tu wymienieni z nazwiska chciwi cwaniacy z partii prawicowych (m.in. Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski, Marek Migalski), ale i chciwi cwaniacy z PO (m.in. Jacek Protasiewicz, Bogusław Sonik, Małgorzata Handzlik), jak i chciwi cwaniacy z innych partii (m.in. Marek Siwiec, Twój Ruch).

    No chyba nikt z nas, bez względu na poglądy, nie powie z czystym sumieniem, że takie teksty nie mają znaczenia, że równie dobrze by ich mogło nie być. Cwaniakom przy żłobie trzeba patrzeć na ręce, od tego m.in. są media. „Wyborcza” zrobiła świetną rzecz, demaskując zagrywki tych państwa, i przyłożyła wszystkim, kto na to zasługiwał, bez względu na polityczne sympatie.

    2. Mariusz Jałoszewski o przyzwoitym człowieku, dyrektorze więzienia, który pomógł wyjść na wolność niesłusznie zatrzymanemu psychicznie choremu (ukradł wafelek za 99 gr), za co teraz jest gnojony przez system, bo jakoby złamał prawo. Znakomity materiał interwencyjny – jeden z wielu tego typu, o które w polskich gazetach coraz trudniej, bo wrażliwość społeczna nie sprzedaje się tak dobrze jak tania sensacja i gołe tyłki „gwiazd”. A „Wyborcza” regularnie donosi o szokujących działaniach komorników, prokuratorów, wszelakich pewnych swej bezkarności VIP-ów i urzędników, których wynikiem jest krzywda zwykłych ludzi. I chwała jej za to.

    Czy, bez względu na sympatie polityczne, powiecie, że ten tekst „Wyborczej” też jest nic nie wart?…

    3. Tadeusz Sobolewski zaczyna cykl korespondencji z festiwalu filmowego w Berlinie. Ja sobie nie wyobrażam polskiej krytyki filmowej bez tekstów Tadzia, bo pisze o kinie mądrze i pięknie, czytanie tego to i przyjemność, i korzyść. Wyjątkowa wrażliwość, wyjątkowa przenikliwość. Na pewno ważny powód, by „Wyborczą” czytać.

    To tylko trzy przykłady tekstów z wyborcza.pl, które dziś przeczytałem i nie żałuję.

    Jeśli ktoś uważa, że bez nich niczego byśmy nie stracili, to ja już nawet nie będę próbował argumentować dalej, tylko z rezygnacją opuszczę ręce.

  10. To tylko trzy przykłady tekstów z wyborcza.pl, które dziś przeczytałem i nie żałuję.

  11. Ops… cos mi sie zle postnelo…

  12. Sz.P. Szewczyk,
    GW straciła cnotę po tym jak Michnik używając metod UB i łamiąc prawo, bez wiedzy Rywina nagrał rozmowę z nim. Nastepnie zmanipulował (są różnice pomiędzy dwoma nagraniami). Ponieważ Rywin niezbyt chętnie brał udział w akcji Michnika do darmowego przejęcia wszystkich mediów w III RP, został gnojony przez lata.
    Mozna się spodziewać, ze służalczość urzędników (Rywin został skazany czterokrotnie przez czterech sędziów za każdym razem za coś innego) III RP i mediów dla Michnika była podyktowana tym, ze Mazowiecki pozwolił cywilnej osobie, Michnikowi, na nieograniczony dostęp do akt SB w 1989r.
    Obecnie następuje zmiana pokoleniowa i nie ma już teczek SB, wiec cyngle Michnika grzebią w życiu tylko jego przeciwników politycznych.
    Swoich zaś traktuje jak Trybuna Ludu komuchów

  13. Kupowałam Gazetę Wyborczą od początku. ostatnio coraz rzadziej, w piątek i sobotę. czytałam internetowe wydania, głównie ze względu na dodatkową wartość, jaką są komentarze czytelników. ‚dziesięć darmowych tekstów miesięcznie, tak jak to robi „The New York Times” ‚. rozbawiło mnie to – tekst z NYT jest solidny, treściwy a w GW ostatnio cienkie zupki.. we wczorajszej Gazecie błąd ortograficzny: plastyka szyJI..błędy składniowe, gramatyczne, ortograficzne! z czym do ludzi? zapłacę za czytanie ale liczę, że Gazeta Wyborcza popracuje nad zawartością. bo będzie źle.

  14. Usuwam gazetę.pl i „Wyborczą” z ulubionych.

  15. Szanowni Panstwo

    GW jest tym dziennikiem, ktory czytam od jego zalozenia – mam pierwszy rocznik w komplecie. A osoba naczelnego GW pana Adama Michnika i redakcji jest dla mnie fenomenem na skale nie tylko Polski.
    Nie mieszkam w Krajow od paru dziesiatek lat i twierdze, powtorze za niezyjacym prof. Stanislawem Stomma, ze z tymi, ktorzy uwazaja, ze bez „GW w Polsce byloby zycie lepsze” nie chce miec nic wspolnego.
    Za dostep do tekstow gazetowych placi sie w Szwecji i nie slyszalem specjalnie narzekan z tego powodu.
    _____-
    PS bitcoin (wirtualna waluta) jest juz coraz czestszym srodkiem platniczym roznych ciemnych transakcji (narkotyki) – bardzo trudne do wykrycia ten komputerowy fil, ktory jest zakodowany a uzytkownicy tego srodka platniczego sa niezalezni od bankow i instytucji finansowych.

  16. @Ozzy
    nie porównuj Szwecji do Polski. Gazetę czytam od zawsze. nie czytasz jej chyba ostatnio, nie jesteś na bieżąco i nie wiesz jak jej poziom spadł. zwolniono dobrych dziennikarzy, zaczęli pisać jacyś niedouczeni stażyści; Adama Michnika szanuję, ale Michnik nie jest całą Wyborczą!

  17. @normalnie_potwor

    sprobuje nie porownywac, bowiem chyba nie fair, nieprawdaz? GW czytam moze nie codziennie ale bardzo czesto.
    Przeciez pisza w niej Wielowieyska, Warszawski, Radzinowicz, Sobolewski, Orlinski, Kublik, Bielik-Robson (swietna felietonistka)…chyba nie musze wiecej wymieniac. Mnie, w kazdym badz razie, dziennikarstwo GW zadowala. A bez tych ludzi nie byloby GW.
    Pozdrawiam

  18. @ozzy: „Przeciez pisza w niej Wielowieyska, Warszawski”

    Pisza.

    Ale pisze tez Specjalny Amerykanski Wyslannik w USA. Piszacy, I filtrujacy wiadomosci stosownie do swojej „political agenda”

    To jest zaprzeczenei rzetelnego dziennikarstwa, I jeden z powodow dla ktorych za Gazete nei place I placic nie bede.

  19. @ozzy: „mam pierwszy rocznik w komplecie.”

    Kopernik wykryl ze zly pieniedz wypiera dobry pienieadz. Odnosi sie to rowneiz do dziennikarstwa. Neistey, pierwszy rocznik GW ma malo wspolnego z ostatnim

  20. Pan Szewczyk
    Przeczytałem z uwagą i uznaniem Pana artykuł. Moje duże znanie. Pozostawmy GW, jedno tylko skomentuję.
    Jest Pan pierwszą osobą, która publicznie zauważyła rasistowską skoncentrowaną nagonkę na Rosjan i Rosję. Ten strumień pomyj, insynuacji, pogardy i wrogości wylewanych przez odważnych gdy za plecami stanęły NATO i EU zdaje się być bez końca. Jak Pan pisze, pozwala to „lepszym rasowo Polakom” poczuć się lepiej. Taniocha, Rosjanie stoją ponad i tylko się oganiają. A jak wiadomo kundelek niedoceniany szczeka głośniej gdy widzi, że nic mu nie grozi. To najtańszy rodzaj odwagi.
    Myślałem już, że zwątpię, ale Pan ratuje moje poczucie powagi. Dziękuję.

  21. @Ozzy
    9 lutego o godz. 20:35
    Tylko dlatego, że piszą w Wyborczej wymienieni przez Ciebie dziennikarze, jeszcze ją czytam 🙂

  22. Zgadzam sie z Autorem w 100%. pozdrawiam.
    Trzymam kciuki za media, które starają się trzymać poziom. Będę kupować. Nie ma innego sposobu, inaczej dostepne pozostana tylko brukowce.

  23. Obrzydliwa nagonka na Rosję, Putina i igrzyska nie wzięła się z próżni. U jej podstaw leży rosyjska ustawa o zakazie propagowania homoseksualizmu wśród nieletnich. Pan Olaf Szewczyk z pewnością udaje, że nie wie o co chodzi, bo o tym wiedzą wszyscy. Niebywałe, można nawet powiedzieć, że czasem kuriozalne, a czasem wręcz śmieszne i głupiutkie zaangażowanie GW w „walkę” o prawa homoseksualistów (wobec wydumanej i napompowanej do granic obłędu teorii o ich ucisku) przyćmiewa wszelki obiektywizm, szacunek wobec czytelników, zasady kultury i zdrowy rozsądek, ale jest w pełni zgodne z ideologią nowej, tzw. postępowej lewicy. Namawianie do bojkotu igrzysk było na łamach GW na porządku dziennym i bardzo popularyzowane całkiem niedawno, a zaraz potem wyskoczyła cała seria np. fotoreportaży o zgliszczach Soczi, biedzie, brudzie i ubóstwie, kompletnym zniszczeniu tamtejszej przyrody, a nawet o wyłapywaniu i (pewnie zabijaniu) bezpańskich psów oraz komentarzy o przekrętach finansowych, terrorze policyjnym, eksmisjach mieszkańców itp. Redaktor sportowy GW posunął się nawet do ujawnienia swoich najskrytszych marzeń: „chciałbym, aby igrzyska zakończyły się klapą”.
    Ale ten „trynd” jest zaraźliwy.
    Sensowna, wydawałoby się do tej pory, pani Katarzyna Janowska, naburmuszona i skwaszona (cyt. „nuda, chaos i fałsz historyczny”) po transmisji otwarcia igrzysk w TVP, dała się również poznać z jak gorszej (najgłupszej) strony na swoich „śmieciach”, w TVP Kultura. W wywołanej parę dni temu dyskusji z udziałem m.in. red. Radziwinowicza „bohatersko” broniła tezy (na poziomie lewackiej gimnazjalistki) o skandalu wywołanym zestawieniem kolosalnych kosztów igrzysk wobec biedy i bezdomności mieszkańców Rosji.
    Panie Olafie. To nie tylko GW, do której ma Pan całkiem uzasadnione (chociaż wyrażone tak nieśmiało i delikatnie) pretensje.
    To również, a właściwie przede wszystkim tzw. postępowa, cywilizowana, internacjonalistyczna lewica. Do niej i do jej najgorliwszych, fanatycznych wyznawców powinien mieć Pan pretensje.
    Mam tylko nadzieję, że społeczeństwo polskie nie da się po raz kolejny wmanewrować w „mowę nienawiści” (modne słowo) wobec Rosji, tak, jak nie udało się to innym, prawicowym idiotom w latach poprzednich (w tym m.in. politykę na klęczkach, w zamach smoleński, zaplątanie w wojnę rosyjsko-gruzińską /* itd.).
    *
    Przypomina mi się, że red. Michnik też bardzo pozytywnie oceniał „nasz” udział w „wyzwalaniu” Gruzji.

  24. @kr: „Trzymam kciuki za media, które starają się trzymać poziom”

    Ja tez. Dlatego place za Polityke, Tygodnik Powszechny, Wall Street Journal, IEEE Spectrum, MIT Technology Review, Scientific American, Fortune oraz Forbes.

    Neistety, wsrod mocih platnych zrodel informacji, GW nie widze nawet na horyzoncie

  25. jmp eip
    Obrzydliwa nagonka na Rosję, Putina i igrzyska nie wzięła się z próżni. U jej podstaw leży rosyjska ustawa o zakazie propagowania homoseksualizmu wśród nieletnich.

    Chciałbym, aby to było jasne. Represyjną rosyjską ustawę uderzającą w homoseksualistów uważam za skandaliczną. Walkę „GW” o prawa mniejszości w pełni popieram. O Putinie mam zdanie jak najgorsze – nie od dziś. Moja ocena polityków tego kraju, ich barbarzyńskich działań, nie przeszkadza mi darzyć rosyjskiego narodu – notabene głównej ofiary swoich przywódców – sympatią. Zresztą to, czy Rosjan się lubi czy nie, nie ma tu znaczenia. Mają prawo do ludzkiej godności, a my, wyśmiewając ich, wystawiamy sobie jak najgorsze świadectwo.

    I bardzo proszę nie ciągnąć już tego wątku o „wydumanej i napompowanej do granic obłędu teorii ucisku homoseksualistów”, bo nie chciałbym, aby ten blog był trybuną podobnych opinii.

  26. Nie skonczymy za paywallem. Skonczymy w onecie, interii, informacji na biezaco, gratis oczywiscie.
    Nie ma szans, zeby Wyborczej, dotyczy to w pewnym stopniu takze Polityki, sie udalo. Moja sympatia lub jej brak nie ma tu nic do rzeczy. Ma byc wszystko za darmo, sa na to sposoby i przyzwolenie spoleczne. Przypomne tych ludzi w maskach, skaczacych jak malpy i wasze srodowisko (jak te swiateczne karpie), ktore temu przyklaskiwalo.
    Przykro mi, ale Pana wpisu tez bym nie kupil, chociaz mam o nim jak najlepsze zdanie i w zasadzie podzielam Pana poglady.
    To jest ten paradoks wspolczesnego spoleczenstwa informacyjnego.
    Jesli chodzi o same informacje, to darmocha nie musi byc bezwartosciowa. Wystarczy tylko troche poszperac w inernecie. Nawet na tym „darmowym rynku” jest potezna konkurencja i jest w czym wybierac.

  27. @jmp eip: Nagonka nie jest skierowana przeciwko Putinowi, czy twórcom ustawy zabraniającej propagandy homoseksualnej, a przeciwko ludziom którzy korzystają z portalu W Kontaktje, biorących ślub, jeżdżących po ulicach, czy uwielbijących dywany na ścianach. Innymi słowy – prymitywna propaganda mająca pokazać że żyją w tym kraju same półgłówki i partacze.

  28. @Witold: „Nie skonczymy za paywallem. Skonczymy w onecie, interii, informacji na biezaco, gratis oczywiscie”

    Gratis to mozna dostac tylko po glowie. Ani sie obejrzymy jak onet, interia i inne wprowadza oplaty.

    Ja zreszta nie jestem pzreciwnikiem oplat. Jestem przeciwnikiem oplat za duzych i wprowadzanych „na chama”

  29. @A.L.
    Życie nie znosi próżni. Jeśli onet lub np. Interia będą kazały płacić, to szybko znajdą się inni. Przyznaję z drugiej strony, że gratis powinienem wziąć jednak w cudzysłów w myśl powiedzenie, że nie ma do końca darmowych obiadów.

  30. Panie Szewczyk
    Ten wpis wisi już pawie 3 tygodnie. Może Pan by się tak trochę wytężył.
    Pisze Pan niegłupio, przepraszając za spoufalenie, i szkoda, że tak mało.
    Pozdrawiam

  31. Od dawna nie czytam wyborczej 🙂

  32. 1 marca, 9 rano czasu polskiego. Otwieram Gazete Wyborcza z iPada

    „W tym miesiacu wyczerpales juz limit 10 artykulow”

    Wspanile. Moze i ameykanski krokodyl jest najwiekszy, ale znacznie bardziej przerasta go polska bylejakosc…

  33. @ZWO
    Przepraszam za nieobecność, musiałem uporządkować parę spraw. Tego typu okresy nie powinny się już, odpukać, powtarzać.
    Dziękuję za miłe słowo.

css.php